10 pytań do Natalii Bogdan na 10. urodziny Jobhouse!
Spis treści

    10 pytań do Natalii Bogdan na 10. urodziny Jobhouse!

    Jobhouse świętuje właśnie 10. urodziny, a Natalia Bogdan, prezes firmy mówi: nie wiem kiedy to minęło! Zapraszamy do szczerej rozmowy, w której Natalia dzieli się swoją 10-letnią historią prowadzenia biznesu. Przeczytacie m.in. o tym, jak zmieniał się Jobhouse na przestrzeni 10 lat, co było i jest największym wyzwaniem, jak macierzyństwo i pandemia zmieniły Natalię, od której dzisiaj usłyszycie: jestem szczęśliwa i spełniona, stać mnie na święty spokój!

     

    1. Marcelina: Gdybyś miała powiedzieć 6-latkowi czym zajmuje się Jobhouse, co byś powiedziała?

     

    Natalia: Jobhouse jest firmą, która pomaga ludziom znaleźć dobrą pracę, a firmom znaleźć dobrych pracowników.

     

    2. Marcelina: Jak wspominasz pierwszy dzień jako CEO, prezesa Jobhouse i w ogóle całe początki firmy?

     

    Natalia: Zaczynałam od jednoosobowej działalności gospodarczej, więc na początku prezesem nie byłam, generalnie do tej pory nie lubię tytułów typu Prezes/CEO (śmiech). Na pewno jak zaczynałam własny biznes to był to dla mnie duży przeskok - z korporacji, w której miałam wszystko zapewnione - samochód służbowy, wodę, komputer, biurko, Internet, nagle musiałam zacząć to wszystko sama organizować i opłacać, a szczerze nie miałam pojęcia ile to wszystko zabiera czasu i kosztuje. Byłam natomiast bardzo zdeterminowana, na początku na kartce papieru rozpisywałam sobie wszystkie przychody, koszty i od pierwszych miesięcy firma generowała zyski. Potem przyjęłam pierwszą osobę na praktyki, następnie zatrudniłam pracownika i kolejnych, zmieniliśmy biuro na większe.

     

    3. Marcelina: Co było Twoim największym wyzwaniem na początku prowadzenia firmy?

     

    Natalia: Najtrudniejsze były i cały czas są dla mnie zarządzanie finansami i zespołem. Jako agencja pracy tymczasowej musimy finansować wynagrodzenia pracowników, czyli wykładamy pieniądze za klientów i czekamy na przelewy, które niestety nie zawsze przychodzą na czas. Tutaj wchodzą też kwestie ubiegania się o finansowanie - linie kredytowe, faktoring, bo rozmawiamy o naprawdę dużych kwotach. Linie kredytowe dostaje się na rok, więc co roku trzeba  je obronić. Zdarzyło się nam, że bank krótko przed końcem umowy wycofał nam nagle finansowanie i musieliśmy pilnie organizować gotówkę z innych źródeł. Teraz kiedy jesteśmy więksi i mamy w zespole Dyrektor Finansową i Kontrolera Finansowego jest nieco łatwiej, ale to cały czas jest dla mnie największe wyzwanie, z którym wiąże się też ogromna odpowiedzialność.

     

    Drugą kwestią jest zarządzanie zespołem. Jestem emocjonalną osobą i zależy mi na tym, żeby pracownikom było u nas dobrze, więc jeśli zdarzają się trudne sytuacje, to to po prostu po ludzku przeżywam.

     

    4. Marcelina: Jak zmieniał się Jobhouse na przestrzeni 10 lat i jakie były kluczowe momenty dla rozwoju firmy?

     

    Natalia: Firma rosła dość szybko, zwłaszcza na początku. Nowi Klienci, kolejni pracownicy, duże biuro w centrum Wrzeszcza, potem oddział w Warszawie, pierwsze nagrody i wystąpienia medialne – działo się i nadal dzieje naprawdę sporo. Krokiem milowym na pewno było wdrożenie systemu do zarządzania procesem rekrutacji. Tworzyliśmy go po nocach razem z Adrianem Wolakiem, obecnie CEO Traffita. Było to coś wyjątkowego w czasach, w których większość agencji pracowała na Excelach. Bardzo usprawniało to naszą pracę i pozwoliło w szybkim tempie się wyskalować.

     

    Drugim kluczowym momentem było przeniesienie się do naszej aktualnej siedziby. Nasze biuro znajduje się przy jednej z głównych ulic w Gdańsku – alei Grunwaldzkiej, ma duże witryny od ulicy i dla wielu osób jest punktem odniesienia na mapie Gdańska. A zaczynaliśmy w naprawdę mało reprezentacyjnym miejscu - w 18 metrowym biurze, w którym łazienka pełniła jednocześnie funkcję kuchni i pokoju handlowców, gdy trzeba było z kimś porozmawiać w ciszy. Gdy jakiś klient chciał nas odwiedzić, szybko proponowałam, że sama przyjadę (śmiech).  

     

    Kluczowe było dla mnie też zrozumienie, że firmą najlepiej zarządza jej właściciel. Kiedy zaszłam w ciążę postanowiłam zatrudnić Dyrektora Zarządzającego. Z perspektywy czasu uważam, że była to nietrafiona decyzja, która kosztowała nas dużo pieniędzy i utratę kilku ważnych osób w organizacji. Teraz wiem, że zespół świetnie sobie radzi nawet gdy jest mnie w firmie mniej, a korporacyjne procesy i wskaźniki zabijają to co jest u nas najcenniejsze, czyli atmosferę.

     

    Marcelina: Rzeczywiście lekcja dość kosztowna, ale chyba niestety wpisana w prowadzenie biznesu. Z tej lekcji płynie jednak coś ważnego, że jesteś w miejscu, w którym firma bez szefa również prężnie działa, a to naprawdę ogromny sukces.

     

    Natalia: Wierzę, że każde doświadczenie jest po coś. To upewniło mnie w przekonaniu, że stoi za mną zespół fantastycznych osób, na które zawsze mogę liczyć i które działają niezależnie od tego, czy jestem na miejscu czy nie.

     

    5. Marcelina: Jakie miałaś największe wyzwania w pierwszym roku prowadzenia firmy, w piątym i dziesiątym?

     

    Natalia: Mam wrażenie, że wyzwania są takie same, czyli finanse i ludzie tylko zmienia się skala. Na początku, jak byliśmy no-name’em, na pewno trudniej nam było przyciągać talenty do Jobhouse czy pozyskiwać dużych Klientów. Dzisiaj jest łatwiej, bo włożyliśmy dużo wysiłku w budowanie naszej marki, ale im więcej pracowników i klientów tym ilość codziennych wyzwań i  odpowiedzialność są dużo większe niż na początku. Teraz dużo łatwiej też niż na początku jest nam rozmawiać z bankami, ale świadomość za jakie kwoty odpowiadam bywa przerażająca.

     

    6. Marcelina: Czyli Twoim zdaniem ogólnie w prowadzeniu biznesu najtrudniejsze są finanse i zarządzanie ludźmi?

     

    Natalia: Dla mnie tak. Plus odpowiedzialność - za zespół, firmę jako całość, świadomość, że moje decyzje wpływają na życie innych ludzi, a złe decyzje mogą sprawić, że firma i ja sama możemy być w tarapatach.

     

    Ostatnio dużym wyzwaniem jest także pandemia, która ma ogromny wpływ na rynek pracy. Nam też się dostało, oczywiście nie tak jak gastronomii, hotelom czy branży eventowej, ale też musiałam podjąć dużo ważnych choć trudnych decyzji.

     

    7. Marcelina: A czy mimo tej dużej odpowiedzialności i rosnącej skali możesz dzisiaj powiedzieć, że stać Cię na święty spokój i spokojny sen?

     

    Natalia: Na pewno lata prowadzenia firmy i sytuacje, które przeżyłam mnie uodporniły. Kiedyś nie spałam po nocach, miałam momenty, w których musiałam nawet brać leki uspokajające. Dzisiaj śmieję się z tego, co było dla mnie problemem jeszcze kilka lat temu. W historii firmy były trzy mocno kryzysowe sytuacje, ale przetrwaliśmy dzięki wsparciu i ciężkiej pracy całego zespołu.

     

    Dużo wewnętrznego spokoju dało mi także macierzyństwo. Dzięki rodzinie mniej pędzę, a bardziej doceniam to co już mam i żyję tu i teraz. Zrozumiałam także, że nie wszystko musi być zrobione perfekcyjnie i na wczoraj oraz z większą uwagą dobieram tematy, w które się angażuję. Kiedyś na przykład na zaproszenie do wywiadu potrafiłam wsiąść w pociąg o 5 rano i jeszcze dzień wcześniej pójść do fryzjera i dobierać godzinami stylizację oraz opracowywać to co powiem. Teraz wiem, że ze studiem mogę połączyć się online, pierwsza marynarka z wieszaka nie sprawi, że będę mniej merytoryczna, a kiedy mówię bardziej spontanicznie, wypadam naturalniej. Jestem też zdecydowanie bardziej asertywna. Nie pracuję w weekendy, nie odbieram telefonu gdy jem kolację. I nic się nie dzieje gdy oddzwonię czy odpiszę na maila następnego dnia.

     

    Dzisiaj więc rzeczywiście, gdy tylko pozwoli mi na to moja córka (śmiech) śpię spokojnie i wierzę, że sobie ze wszystkim poradzę, ale wciąż mam też mnóstwo pokory - tego nauczyło mnie właśnie 10 lat w biznesie.

     

    8. Marcelina: Największy sukces i największa porażka Jobhouse oraz Natalii Bogdan przez 10 lat?

     

    Natalia: Pytanie jak na rozmowie kwalifikacyjnej, a ja nie jestem przygotowana. (śmiech) Samo to, że jesteśmy na rynku już 10 lat i mamy się dobrze mimo pandemii i kryzysów jest dla mnie największym sukcesem. Bardzo mnie też cieszy, że udało nam się zbudować lojalny i zaangażowany zespół, w którym większość osób pracuje w firmie już wiele lat. Oczywiście były osoby, które od nas odchodziły, były takie, z którymi musieliśmy się rozstać sami, ale core zespołu jest niezmienny i to jest wyjątkowe, zwłaszcza w naszej branży, która do łatwych nie należy. Często zresztą słyszę od Klientów, że za to też nas cenią, bo w innych agencjach  co miesiąc zmieniał im się rekruter, a u nas dedykowany konsultant współpracuje z danym klientem przez wiele lat. To także bardzo zwiększa komfort pracy, bo znam silne i słabsze strony każdej osoby, wiem, co kto lubi i na co mogę liczyć – bardzo to doceniam.

     

    Prywatnie największym sukcesem jest dla mnie osiągnięcie work-life balance. Czuję się spełniona, w harmonii sama ze sobą, po prostu szczęśliwa. Udało mi się połączyć prowadzenie biznesu z byciem mamą, bez poświęcenia jednej czy drugiej strony. Co ciekawe w osiągnięciu równowagi mocno pomogła mi pandemia. Dzięki pracy zdalnej spędzam więcej czasu z rodziną. Tata Nelli, który normalnie pracował w Warszawie i jeździł po świecie teraz też zdecydowanie częściej jest w domu. Kiedyś myślałam, że najlepszą odskocznią był dla mnie sport, ale złapałam się na tym, że to było tylko kolejne wyznaczanie celów i podnoszenie poprzeczki. Jak ukończyłam triathlon, to musiałam przebiec maraton, jak to się udało, weszłam na Kilimandżaro. To wciąż była forma udowadniania sobie, że mogę więcej i lepiej. Dopiero moja córka pomogła mi osiągnąć wewnętrzny spokój i równowagę. 

     

    Porażka? Jest mnóstwo rzeczy, które mi się w życiu nie udały, ale traktuję je jako lekcje. Z perspektywy czasu zawsze okazywało się, że tak po prostu miało być, a błędy nauczyły mnie dużo więcej niż sukcesy. Takim przykładem jest zamknięcie biura w Warszawie. Mimo że było to trudne, bo włożyliśmy dużo pracy i środków w rozwój tamtego oddziału, a zamknięcie go oznaczało rozstanie się z częścią zespołu, to dzisiaj wiem, że była to słuszna, choć trudna decyzja. Pozwoliła mi też zrozumieć, że nie chcę kopiować rozwiązań innych firm, które uważają, że agencja pracy powinna mieć oddział w każdym województwie – moim zdaniem jest to nieuzasadnione ekonomicznie i zupełnie zbędne w dzisiejszych czasach, w których wszystko możesz załatwić online.

     

    Dzisiaj nie oddałabym też ponownie firmy w zarządzanie komuś innemu. Ale z drugiej strony, gdybym tego kiedyś nie zrobiła, nigdy bym się o tym nie przekonała.

     

    9. Marcelina: Jaką jesteś szefową?

     

    Natalia: Zależy mi na tym, żeby w miarę możliwości wszyscy w firmie czuli się dobrze. Oczywiście nie jestem w stanie każdemu zapewnić wszystkiego, staram się jednak słuchać zespołu, jego potrzeb, problemów. Nie zawsze jestem szefową jak z poradnika biznesowego – nie potrafię na przykład opanować łez gdy odchodzi z firmy ktoś ważny. Ale z drugiej strony dziewczyny już mnie znają z tej strony i mam nadzieję, że to nas bardziej zbliża niż oddala.

     

    Obdarzam też ludzi dużym zaufaniem. Nie jestem typem szefa monitorującego. Nie sprawdzam co kto robi, jak robi, nie jestem też fanką korporacyjnych wskaźników, bo uważam, że one zabijają wewnętrzną motywację i kreatywność. Zdecydowanie wolę dawać wolność wyboru i przestrzeń. Mamy różne osoby w zespole i ta swoboda działań pozwala nam osiągać imponujące rezultaty. Staram się możliwie najlepiej przekazywać wartości, którymi kieruję się zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym, w podejściu do ludzi i wydaje mi się, że to procentuje, bo klienci po prostu lubią z nami pracować.

     

    10. Marcelina: Co wyróżnia Jobhouse z pośród innych agencji pracy na rynku i gdzie będzie Jobhouse za kolejne 10 lat?

     

    Natalia: Wyróżnia nas przede wszystkim to, że nie jesteśmy korporacją, ale jednocześnie nie odbiegamy od standardów największych firm, zarówno jeśli chodzi o narzędzia, z których korzystamy, efektywność naszej pracy, jak i wizerunek. Firmy, które z nami współpracują często podkreślają, że mamy bardzo zaangażowany zespół, miłą obsługę, a jednocześnie jesteśmy szybcy i skuteczni.

     

    Jeśli chodzi o Jobhouse w 2031 roku to jest to naprawdę odległa przyszłość i po wydarzeniach ostatniego roku ciężko jest napisać rzetelny scenariusz na tak odległe czasy, ale myślę, że wbrew pozorom wiele się nie zmieni. Pewnie nadal będziemy pracować zdalnie tylko w bardziej elastycznym czasie. Na pewno wdrożymy nowe technologie i zautomatyzujemy jeszcze więcej procesów. Wierzę jednak, że to co najważniejsze, czyli nasza kultura, wartości, atmosfera w zespole się nie zmienią i niezależnie od tego, co się wydarzy, zawsze sobie damy radę.

     

    Marcelina: Czego zatem Ci życzyć na kolejne lata?

     

    Natalia: Żeby było tak dobrze jak jest!

     

    Wstecz
    Umów się na bezpłatną konsultację dla biznesu

    Wybierz dogodny termin i umów się na spotkanie online. Bezpłatna konsultacja to 15 minut, które możesz wykorzystać na rozmowę na dowolny temat związany z HR, np. rekrutacja, wynajem pracowników tymczasowych, obsługa kadrowo-płacowa, itp.

    Skontaktuj się z nami
    Umów_się_na_bezpłatną_konsultację_dla_biznesu
    Aktualności
    X