Blaski i cienie macierzyństwa – czy można być jednocześnie skutecznym szefem i dobrą mamą?
Spis treści

    Blaski i cienie macierzyństwa – czy można być jednocześnie skutecznym szefem i dobrą mamą?

    Natalia Bogdan, prezes Jobhouse, Bizneswoman Roku, zdobywczyni Kilimandżaro, kobieta sukcesu, która zawsze na pierwszym miejscu stawiała pracę, do czasu gdy… została mamą! 

     

    Czym jest dla niej macierzyństwo, czy lubi być mamą, jak jej nieobecność w pracy wpłynęła na firmę, jak godzi rolę szefa i rodzica? 6 miesięcy od narodzin córki Natalia dzieli się z nami swoimi spostrzeżeniami. Zapraszamy do wywiadu!

     

    Do którego miesiąca pracowałaś?

     

    Praktycznie do ostatniego dnia. W piątek, na dwa tygodnie przed planowanym terminem porodu zespół zorganizował mi w biurze niespodziankę, taki firmowy baby shower, a w sobotę w nocy już jechałam na porodówkę. Przez całą ciążę czułam się naprawdę dobrze, poza tym lubię swoją pracę i uważam, że jeżeli wszystko przebiega prawidłowo, to nie ma przeciwskazań do aktywności zawodowej. Pod koniec ciąży ograniczyłam jedynie wyjazdy służbowe, bo nie chciałam urodzić w samolocie czy pociągu. W biurze byłam jednak do ostatniego dnia.

     

    Czym jest dla Ciebie macierzyństwo, jak się w nim odnajdujesz i czy macierzyństwo jest przereklamowane?

     

    Nie jest przereklamowane. Teraz dopiero rozumiem osoby, które mówiły, że moje życie zmieni się o 180 stopni. To prawda, zmieniło się dużo - mój mindset, wartości, zarządzanie czasem, priorytety. Sukcesy zawodowe nadal sprawiają mi satysfakcję, ale potrafię też cieszyć się z małych rzeczy – że Nella się uśmiecha, że nauczyła się czegoś nowego, że coś jej smakuje, a kiedy się budzi, wszystko inne nie ma znaczenia. Dzięki niej zrozumiałam, co tak naprawdę jest w życiu ważne.

     

    A lubisz być mamą?

     

    Bardzo! To dla mnie zupełnie nowa rola, która wprowadziła mnie w inny świat. Pamiętam jeden z pierwszych spacerów z córką – poniedziałek, godzina 12 – wcześniej o tej porze byłam w ferworze spotkań i maili, a tym razem wokół cisza, spokój i nawet inni ludzie robiący to samo. Pchałam wózek i śmiałam się sama do siebie - nie wiedziałam, że istnieje tyle równoległych światów, o których nie miałam pojęcia. Dzięki nowej roli poznałam też sporo nowych osób i na nowo te, które już były w moim życiu. Doświadczam mnóstwo życzliwości, zwłaszcza od innych rodziców, którzy na każdym kroku deklarują chęć pomocy. Kierowcy przepuszczają nas na pasach, ludzie w sklepie przytrzymują drzwi, dostaję ubranka i zabawki od koleżanek oraz porady od innych mam, to naprawdę bardzo miłe.

     

    Kiedy pierwszy raz od urodzenia dziecka pomyślałaś: chcę wrócić do pracy?

     

    Pierwsze miesiące po porodzie były trudne. Nie miałam wcześniej żadnego doświadczenia z dziećmi, więc wszystkiego uczyłam się od zera. Tata Nelli na co dzień pracuje w Warszawie, więc w tygodniu byłam sama z dzieckiem, psem, domem i zdalnym zarządzaniem firmą. Czasami nie wiedziałam nawet jaki jest dzień tygodnia, a zawodowo nie byłam w stanie zrobić nic oprócz odpowiadania na maile i przekierowywania spraw do zespołu. W firmie pojawiałam się tylko na ważnych wydarzeniach, jednak nawet wtedy byłam uzależniona od pór karmienia - po odjęciu czasu na dojazd i powrót do domu zostawały mi dwie godziny. Zwykle w tym czasie zdążyłam tylko podpisać dokumenty, odpowiedzieć na najpilniejsze pytania i już musiałam wracać. Dosyć szybko poczułam, że tak nie da się funkcjonować. Zaczęłam od znalezienia pomocy do domu. Akurat mama mojej koleżanki szukała takiej pracy, wiec udało mi się zatrudnić zaufaną osobę, która dodatkowo miała doświadczenie w opiece nad dziećmi. Skorzystałam raz, drugi i zobaczyłam światełko w tunelu. Mam to szczęście, że Nella jest bardzo otwartym dzieckiem – kocha ludzi, do wszystkich się uśmiecha i nie ma problemu z zostawaniem z kimś innym niż mama. Kiedy skończyła 5 miesięcy wróciłam do pracy – najpierw na pół etatu, ale dosyć szybko zorientowałam się, że to za mało. Teraz jestem już w firmie codziennie, a opiekunka przywozi mi Nellę w połowie dnia na karmienie.

     

    Pamiętasz pierwszy dzień kiedy wróciłaś do stałej pracy w biurze? Co wtedy czułaś?

     

    To był 2 września, celowo wybrałam taką datę, bo był to oficjalny dzień zakończenia wakacji. Chociaż urlop macierzyński ma niewiele wspólnego z odpoczynkiem, to myślę, że powrotowi do pracy po dłuższej przerwie towarzyszą podobne emocje jak po powrocie z wakacji – trochę entuzjazmu i trochę wręcz przeciwnych uczuć. Największym wyzwaniem była logistyka. Teraz oprócz siebie musiałam też rano przygotować Nellę, a z dzieckiem nawet zwykłe umycie włosów jest wyzwaniem. Nie wszystko też jesteśmy w stanie przewidzieć. Możesz być gotowa do wyjścia, a dziecku nagle się uleje na Twoją czystą bluzkę, możesz zaplanować 10 minut na karmienie, a dziecku dzisiaj akurat zajmie to pół godziny. Zwłaszcza dla osób, które tak jak ja lubią planowanie, to może być trudne. Nie mam jednak wyrzutów sumienia, że realizuję się zawodowo. Szczerze mówiąc czuję, że kiedy mam czas na samorealizację, jestem lepszą mamą, bo wracam do domu z uśmiechem i spędzam czas z córką na 100%, a nie zastanawiam się, co mnie omija lub nie siedzę z nosem w telefonie. Sama jestem dzieckiem niepracującej mamy, która zawsze powtarzała mi, żebym była niezależna. Mój tata z kolei pływał i nie miałam możliwości doświadczyć, na czym polega jego praca. W Jobhouse pomagamy ludziom i może to zabrzmi górnolotnie, ale jestem dumna z tego, co robimy i chcę, żeby moja córka była tego częścią. Opowiadam jej co robimy, przedstawiam współpracowników, a czasem nawet zabieram na spotkania. 

     

     

     

    Czy obawiałaś się, że macierzyństwo wpłynie negatywnie na Twoją karierę i rozwój firmy?

     

    Jak każda mama miałam pewne obawy – czy sobie poradzę, czy będę miała do czego wracać. Martwiłam się, ale też zaplanowałam sporo zawczasu. Przygotowałam zarówno siebie, jak i firmę do nowej roli. Podjęłam współpracę z Leszkiem, naszym dyrektorem zarządzającym, poinformowałam wszystkich o ciąży praktycznie od razu po tym, jak sama się o niej dowiedziałam, komunikowałam, że będzie mnie mniej. Mam zespół naprawdę świetnych i zaufanych ludzi, więc wiedziałam, że zostawiam Jobhouse w dobrych rękach, chociaż oczywiście miałam różne nieracjonalne lęki. Pamiętam jak któregoś dnia już po urodzeniu Nelli weszłam do biura i panował tam taki twórczy chaos - wszyscy coś robili, gdzieś się spieszyli, nawet mało ich obchodziło, że przyszłam. I to był piękny obraz, który bardzo mnie uspokoił.

     

    Co poradziłabyś młodym mamom, które chcą łączyć pracę z macierzyństwem?

     

    Przede wszystkim planować i rozmawiać! Oczywiście nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć, nie wiemy czy ciąża będzie przebiegać prawidłowo, czy nie będzie komplikacji, czy dziecko urodzi się zdrowe, jak będzie przebiegać jego wychowanie. Namawiam jednak do tego, żeby zawsze szczerze rozmawiać ze swoim zespołem czy szefem i przygotować siebie i firmę na zmiany. Jeżeli ciąża przebiega prawidłowo zachęcam do utrzymania aktywności zawodowej jak najdłużej i poinformowania zespołu do kiedy planujecie pracować. Z perspektywy szefa L4 z dnia na dzień jeżeli nie ma do tego wskazań medycznych i zostawienie nieskończonych projektów jest trudne do zaakceptowania.

     

    Jak już odnajdziemy się w nowej rzeczywistości, warto zaplanować powrót do pracy, zastanowić się kiedy chcemy wrócić, w jakim zakresie, czy też podjąć decyzję o tym, że zostajemy w domu z dzieckiem i poinformować pracowników, przełożonych. Szczera rozmowa z szefem naprawdę może dużo zmienić. Wbrew pozorom Wasi przełożeni rozumieją więcej niż Wam się może wydawać. Często sami mają dzieci lub dzieci są obecne w ich rodzinach, więc wiedzą, z jakimi problemami musicie sobie radzić. W związku z tym, że w dzisiejszych czasach trudno jest o zaufanych pracowników, jeżeli do nich należycie, szef na pewno wykaże się większą elastycznością wobec Was. Częściowy home office, powrót na część etatu, przerwy na karmienie, to tylko część rozwiązań, na które możecie się umówić.

     

    Korzystajcie także z pomocy! My kobiety często chcemy wszystko zrobić same jak najlepiej - mieć ugotowany obiad, wyprasowane, posprzątane, rozwijać dziecko, odnosić sukcesy w pracy, chodzić na szkolenia i jeszcze dobrze wyglądać i dbać o partnera. Moje życie pokazało, że nie da się tego wszystkiego pogodzić, nie da się być jednocześnie w kilku miejscach na raz i robić wszystkiego na 100%. Starajmy się korzystać z pomocy innych – zaangażujmy partnera, poprośmy mamę, teściową, znajomych. Moje koleżanki od początku deklarowały pomoc przy dziecku i codziennych obowiązkach - to mogą być zwykłe zakupy czy zajęcie się niemowlakiem, kiedy ja akurat mam ważną rozmowę telefoniczną. Jeżeli w swoim otoczeniu nie macie życzliwych osób, a możecie sobie na to pozwolić finansowo, skorzystajcie z pomocy niani lub osoby do pomocy w domu. Odpuście perfekcjonizm i nauczcie się przyjmować pomoc.

     

    Co daje Ci macierzyństwo w kontekście Twojego biznesu?

     

    Zdecydowanie lepszą organizację czasu, nie marnuję go po prostu i więcej deleguję. Kiedyś zdarzało mi się siedzieć kilka godzin nad umowami – teraz zlecam to prawnikowi. Odpuściłam też perfekcjonizm – kiedyś poprawiałam każdy przecinek, teraz szkoda mi na to czasu. Nauczyłam się też większej asertywności – wcześniej zdarzało mi się uczestniczyć w spotkaniach, które nic nie wnosiły do mojego życia, teraz ograniczam je do niezbędnego minimum. Macierzyństwo dało mi także więcej luzu. Okazało się na przykład, że nie muszę się codziennie malować czy układać idealnej fryzury – zaoszczędzony czas spędzam z córką. Uczę też pracowników, żeby przychodzili do mnie z rozwiązaniami nie problemami, a czas w biurze mam zaplanowany i wypełniony po brzegi. Macierzyństwo nauczyło mnie również większej empatii wobec innych rodziców. Niemożliwe jednak istnieje i są rzeczy, których się po prostu nie da, chociaż jako nie-mama myślałam inaczej.

     

     

    Masz dobrze prosperującą firmę, zdobyłaś tytuł Bizneswoman Roku, Kilimandżaro, masz śliczną córeczkę…żyć nie umierać! Co dalej? Jaki jest kolejny cel Natalii Bogdan?

     

    Nadal wyznaczam sobie cele, ale dotyczą zupełnie innych rzeczy. Nie szukam już adrenaliny i potwierdzenia, że niemożliwe nie istnieje, bo nie muszę już sobie niczego udowadniać. Jestem dumna z tego, co udało mi się osiągnąć, jeśli pojawią się kolejne nagrody i osiągnięcia, to będzie mi miło, ale najważniejsze jest dla mnie zdrowie i szczęście mojej rodziny, jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało. Mam oczywiście nadal ambitne plany biznesowe i kontynuuję umieszczanie ich na mapie skarbów, ale jak patrzę na tę moją mapę kiedyś i dziś, to teraz  są na niej naprawdę skarby!

     

     

    Wstecz
    Umów się na bezpłatną konsultację dla biznesu

    Wybierz dogodny termin i umów się na spotkanie online. Bezpłatna konsultacja to 15 minut, które możesz wykorzystać na rozmowę na dowolny temat związany z HR, np. rekrutacja, wynajem pracowników tymczasowych, obsługa kadrowo-płacowa, itp.

    Skontaktuj się z nami
    Umów_się_na_bezpłatną_konsultację_dla_biznesu
    Aktualności
    X